O TYM JAK POZWOLIŁAM NA HEJTY

Podczas Dnia Bezpiecznego Internetu oprócz pisania bajek i robienia plakatów (zadania dla klas) zaprosiłam uczniów na zajęcia wychowawcze. Temat dotyczył powszechnego w Internecie hejtowania. 
Podczas lekcji skorzystałam z tych materiałów Scenariusz. Postanowiłam jednak wprowadzić pewne modyfikacje. 
Najpierw rozmawialiśmy o tym, kto pada ofiarą hejtu, gdzie ludzie hejtują i dlaczego. Chciałam też dowiedzieć się, co podlega największej krytyce. Padło na "inny" wygląd. Zgodziłam się i pokazałam uczniom zdjęcie oraz poprosiłam o napisanie na kartkach co myślą o kobiecie z fotografii.  
Później obejrzeliśmy film o dwójce młodych ludzi, którzy spotykają się na castingu. Okazuje się, że ich internetowe hejty zostały przeniesione do realu. W czasie ich odczytywania chłopcu robi się strasznie głupio i postanawia przeprosić swoją nową (i jak się okazuje bardzo sympatyczną koleżankę). 


Gimnazjaliści wypełniali karty pracy a ja omówiłam opinie o wcześniej pokazanym zdjęciu. W tym co przeczytałam nie było żadnej litości. Posypały się przezwiska, ocenianie charakteru tylko na podstawie wyglądu. Przeczytaliśmy wypowiedzi z kart pracy. Wszystkie dotyczyły uczuć. 
Pokazałam drugie zdjęcie. Kobieta była uczesana, umalowana, pięknie ubrana. Tym razem było dużo komplementów. 
Zadałam ostatnie pytania. Czy powiedzieliby pierwszej kobiecie to co myślą o niej prosto w oczy? Zdania były podzielone. Z drugą nie byłoby problemu. Następnie uświadomiłam im, że oba zdjęcia przedstawiały jedną osobę. Na obu fotografiach byłam JA! Zapadła cisza i lekkie zmieszanie. Nie czułam się urażona, czy zmieszana falą hejtów, które "poleciały" tak naprawdę na mnie. Przeniosłam sytuację z filmu do rzeczywistości, do siebie i efekt był taki sam. 
Okazało się, że hejtować nie warto. Warto natomiast "dodać przyjaciela", czyli poznać drugą osobę, zanim się ją oceni.


Komentarze